-Mamo! Czy ty nas podglądałaś?!
-Mówiłam ci kiedyś, że strasznie przypominacie mi mnie i
tatę?
-Kiedyś o tym wspominałaś…
-No właśnie. Za każdym razem kiedy na was spoglądam, widzę
mnie i tatę jako 16-latków. Nasze zakłopotanie, gdy spoglądaliśmy na splecione ręce
par chodzących wokół nas. Każde mrowienie ust przy najdelikatniejszym pocałunku
i wszystkie spędzone razem chwile. Odkąd tata wyjechał Japonii nie czułam
niczego podobnego, jak wtedy gdy Was widzę. Wtedy wszystkie wspomnienia i
uczucia powracają. Bardzo tęsknie za twoim tatą…
-Mamo. Ja też za nim bardzo tęsknie! Nie jesteś sama! Masz
jeszcze mnie i Rose!- przytuliłam mocno mamę.
Wysłuchując tych wszystkich wyznań mamy, naprawdę czułam
znaczące podobieństwo pomiędzy nami. Ja i Jack przeżywamy to samo mijając pary,
a każdy pocałunek wywołuję u mnie mrowienie ust. Bardzo się cieszę, że
spotkałam kogoś takiego w moim życiu. Poszłam do swojego pokoju i rozłożyłam
się na swoim wielkim łóżku. Zamknęłam oczy, a przede mną pojawiło się
wspomnienie. Było to pierwsze nasze spotkanie. Stołówka. Upuszczone jabłko.
Walka „Czarnych Smoków” z Jackiem. Pierwsza rozmowa. Gdyby nie on, nigdy nie
poznałabym się na Ty’u i nie
odeszłabym od nich. Dojo Wasabiego zostałoby zamknięte, ponieważ nie zdobyliby dwóch
pasów. Milton nigdy nie odważyłby się zagadać do Julii, a ja nie zakochałabym
się. Potem pojawiały się inne wspomnienia, które sprawiły, że usnęłam. Obudził
mnie dźwięk telefonu.
-Halo?- powiedziałam lekko zaspanym głosem.
-Halo? Kim?- powiedział Jack.
-Tak? Coś się stało?
-Chciałem cię zapytać czy wybierasz się na dzisiejszy
trening do dojo. Podobno Jerry coś dla nas przygotował.
-Jasne. A która jest godzina?
-Już 16:00! Wpaść po ciebie?
16:00?! Ile ja spałam?! Odpowiedziałam szybko Jackowi, że
nie ma sprawy i zerwałam się z łóżka. Przyjrzałam się moim mocną rozczochranym
włosom i szybko przywróciłam je do porządku. Szybko spakowałam strój do torby i
pobiegłam na dół ubrać buty. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i wybiegłam
z domu chwytając Jacka za rękę.
-Zaraz się spóźnimy!- krzyknęłam do Jacka nadal biegnąc.
-Spokojnie Kim.- odpowiedział opanowanie Jack-Nie zauważą.
Po tym delikatnie pocałował mnie w usta i zaprowadził do
dojo. Gdzie czekała na nas niespodzianka…
_________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic. Bardzo ciężko teraz u mnie z weną i z czasem. Dopiero teraz znalazłam chwilę, ponieważ już bardzo prosiliście bym coś dodała. Rozdział dedykuję AleXandrze i C.Maslow. To one najbardziej chciały tego rozdziału ;) Za niedługo postaram się dodać nowy.